Żyć i pracować w Peru: w skrócie (1)

W poprzednich częściach wymieniłam różnice między Peru a Polską które po moim powrocie do Peru (wychowałam się w Polsce) wymagały ode mnie pewnego dostosowania się do nowych realiów lub różniły się od moich oczekiwań, wymienione tematy to: pozdrowienietemperaturaśmieci szkoły (kolejność nieważna). Teraz jestem starsza i jest wiele rzeczy które dodałabym do tej wyliczanki różnic, gdyż perspektywa dorosłego bardzo różni się przecież od perspektywy nastolatka. Wymienię je tutaj w wielkim skrócie:
  • Korki.- 30% peruwiańczyków mieszka tak jak ja w Limie. Lima jest ogromna i zarówno korki jak i pokonywane odległości oznaczają że godzinna jazda do pracy jest uznawana za standard (w jedną stronę – dwie godziny dziennie biorąc pod uwagę powrót), a ponieważ często nieruchomości w oddalonych częściach Limy są tańsze, chcący zaoszczędzić (zwykle biedniejsze osoby, chociaż niekoniecznie) dojeżdżają do pracy nawet dwie – trzy godziny dziennie (w jedną stronę). Tak, to koszmar.

  • Godziny pracy.– W Peru według prawa tydzień w pracy składa się z 48 godzin (jednak niektórzy pracodawcy wymagają tylko 40 godzin). Oznacza to osiem godzin dziennie od poniedziałku do soboty. Zwykle nie wlicza się obiadów gdyż daje się pracownikom wolne w godzinach obiadowych (od 13 do 14, lub od 14 do 15). Oznacza to że twój harmonogram wygląda mniej więcej tak. Powiedzmy że zaczynasz o 9 (standard w biurach to między 8 a 9), masz przerwę od od 13 do 14, o 18 kończysz pracę. I tak sześć dni w tygodniu, plus dojazd. Jeśli dojazd zajmuje Ci godzinę oznacza to że z domu wychodzisz o 8 a wracasz o 19. W wielu biurach, byś nie musiał dojeżdżać w sobotę godziny pracy są od 8 do 18 lub od 9 do 19, czyli 50 godzin tygodniowo w biurze. Tak, to koszmar. Więcej informacji w tym artykule (po hiszpańsku).

  • Dostęp do zdrowia.- Tutejszy odpowiednik NFZ (Seguro) niewiele pokrywa, specjalistyczne usługi są prawie niedostępne, wiele osób po prostu nie ma prawa do użytkowania usług zdrowotnych oferowanych przez Seguro (szara strefa jest ogromna a praca w szarej strefie Cię do Seguro nie uprawnia). Możesz też się wpisać do SIS (Servicio Integral de Salud) jeśli jesteś bardzo biedny, ale jeśli jesteś obcokrajowcem to raczej niemożliwe. Jeżeli nie masz czasu na jeżdżenie do Seguro by wyprosić tą specjalistyczną usługę której Ci potrzeba i nie masz zamiaru czekać (w zależności od tego jak skomplikowana jest potrzebna Ci interwencja możesz czekać nawet parę lat) to musisz skorzystać z płatnych usług prywatnych, lub dosyć tanich usług państwowych oferowanych nieubezpieczonym (te niestety też wiążą się z kolejkami). Dla przykładu, ja potrzebuję regularnych porad dermatologicznych, kiedyś spróbowałam z nich skorzystać poprzez seguro. Otrzymanie skierowania to mały pikuś, problemy zaczynają się później. Ze skierowaniem w ręku zbliżasz się do odpowiedniego okienka gdzie zawsze Ci mówią że nie ma wolnych terminów i żebyś wrócił lub zadzwonił. Terminy zwykle kończą się w jeden dzień czyli jeśli chcesz upewnić się że otrzymasz termin w interesującym Cię miesiącu to tego dnia od 6 czy 7 robisz kolejkę przy odpowiednim okienku albo próbujesz dodzwonić się do centrali (co nie jest łatwe gdyż wiele innych ma ten sam pomysł). Mnie się wizyty otrzymać nie udało, zabrakło mi cierpliwości. Oczywiście są specjalizacje na które jest łatwiej się dostać i okoliczności przy których usługi są szybsze (np gdy masz raka).

One comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *