En el matorral de frambuesas
En el matorral de frambuesas, de las miradas curiosas
Completamente ocultos, durante largas horas
Recogíamos las frutas que arribaron esa noche,
Y que jugosamente a ciegas ensagrentaban tus dedos.
La hoja enferma calentaba al sol sus oxidados tumores,
Centelleaban cual colgantes las harapientas telarañas,
E iba retrocediendo de espaldas un escarabajo velludo.Sofocaban las frambuesas que, susurrando, recogías,
Y nuestro susurro sólo se aquietaba en su aroma,
Cuando tomaba con los labios de tu generosa mano
Las frutas repletas del perfume de tu cuerpo.
Y se convirtieron las frutas en instrumentos de caricias,
Las primeras, las maravilladas, que en todo el cielo
No conocen otro delirio además del suyo
Y quieren repetirse eternamente para su propio disfrute.
Y no sé cómo ocurrió, en qué abrir y cerrar de ojos,
Que rozaste con tus labios mi frente sudorosa,
Atrapé tus manos, las entregaste absorta,
Y el matorral de frambuesas continuó a nuestro alrededor.
W malinowym chruśniakuW malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.
Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.
I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie – oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.
Powiązane wpisy
Ten post dostępny jest również w języku hiszpańskim